Spis treści
Popyt na kredyty rośnie o ponad jedną trzecią
Lutowe statystyki kredytowe zaskoczyły swoją skalą. W porównaniu do ubiegłego roku popyt na kredyty wzrósł o ponad 37%. To efekt zarówno większej liczby składanych wniosków, jak i wzrostu średniej kwoty kredytu, która sięgnęła 449,1 tys. zł – o 5% więcej niż rok wcześniej.
Jednym z najważniejszych sygnałów poprawy jest liczba wnioskodawców. W lutym o kredyt ubiegało się ponad 33 tys. osób, co oznacza wzrost o 24% względem analogicznego okresu w 2024 roku i o 17% względem stycznia. Tym samym liczba składanych wniosków powróciła do poziomów sprzed kilku lat, gdy rynek funkcjonował bez zakłóceń wywołanych pandemią, wojną czy programami rządowego wsparcia.
– Liczba składanych wniosków o kredyty mieszkaniowe jest niemal tak wysoka jak w latach 2017-2019, a więc w ostatnich normalnych latach, w których rynek mieszkaniowy nie był targany takimi kataklizmami jak epidemia czy wybuch wojny, albo stymulowany najhojniejszym programem mieszkaniowym w historii – zauważa Bartosz Turek, główny analityk HREIT.

Pary i single nieco zmieniają statystyki
Choć liczba wniosków kredytowych rośnie, ich analiza wymaga ostrożności. BIK zwraca uwagę, że liczba zapytań o zdolność kredytową nie zawsze odzwierciedla faktyczną liczbę kredytobiorców – wnioski składane przez pary liczone są podwójnie. Oznacza to, że zmiany w strukturze kredytobiorców (np. większa liczba singli ubiegających się o kredyt) mogą wpływać na interpretację danych.
– Aż prosi się tu, aby wprost przemnożyć liczbę osób wnioskujących o kredyt i przeciętną wnioskowaną kwotę (449,1 tys. zł) i w ten sposób sprawdzić o jaką łączną kwotę zawnioskowali Polacy. Niestety z najnowszej publikacji BIK dowiadujemy się, że byłoby to zbyt daleko idące uproszczenie. Z najnowszego komunikatu wynika bowiem, że jeśli o kredyt wnioskują dwie osoby, to BIK pytany jest niezależnie o wiarygodność dwóch osób. Odczyty publikowane przez BIK mogą więc być zaburzane, jeśli np. o kredyty zawnioskuje wyraźnie więcej singli (zaniżałoby to odczyt indeksu) lub więcej par (zawyżanie odczytu) – zaznacza ekspert.
Czy to początek długofalowego ożywienia?
Coraz więcej sygnałów wskazuje na ożywienie w sektorze nieruchomości. Według badań, nawet 20% Polaków planuje zakup nieruchomości lub budowę domu w 2025 roku. Równocześnie banki raportują większe zainteresowanie kredytami, a deweloperzy notują wzrost sprzedaży. Jednak trwałość tego trendu zależy od dalszych decyzji w polityce monetarnej – spodziewane obniżki stóp procentowych w drugiej połowie roku mogą dodatkowo pobudzić rynek.
Niższe ceny mieszkań ułatwiają decyzję
Czynnikami sprzyjającymi wzrostowi popytu są stabilna sytuacja na rynku pracy, wzrost wynagrodzeń oraz szeroka oferta mieszkań. Rynek wtórny szczególnie odczuwa presję kupujących – konkurencja pomiędzy sprzedającymi skłania ich do większej elastyczności cenowej.
– Nie ulega bowiem wątpliwości, że oferta mieszkań na sprzedaż jest dziś szeroka. To powoduje, że nabywcy nie tylko mają spory wybór, ale też mogą skutecznie negocjować, a i sami sprzedający spuścili nieco z tonu. Szczególnie jest to widoczne na rynku wtórnym. Dane na temat cen ofertowych mieszkań sugerują bowiem, że średnie stawki zapisywane w ogłoszeniach stopniały. W niektórych lokalizacjach mówić możemy już o korekcie oczekiwań sprzedających nawet o kilka procent. Dla rosnącej rzeszy kupujących może to być wystarczającą zachętą do podjęcia poszukiwań nowego lokum –podsumowuje Bartosz Turek.
Źródło: HREIT
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź RegioDom codziennie. Obserwuj RegioDom.pl!