https://e-budownictwo.pl
reklama

Miasta-widma i rozrastające się „obwarzanki”. Tak będziemy mieszkać do 2060 roku

Katarzyna Laszczak
Opracowanie:
W nadchodzących dekadach Polska będzie krajem coraz wyraźniej podzielonym demograficznie.
W nadchodzących dekadach Polska będzie krajem coraz wyraźniej podzielonym demograficznie. fot. 123rf.com
Prognozy GUS wskazują, że do 2060 r. liczba mieszkańców Polski spadnie o jedną czwartą. Choć depopulacja dotknie niemal cały kraj, jej skutki będą zróżnicowane. Wyludnianie miejscowości powiatowych i dynamiczny wzrost aglomeracji mogą zupełnie przeobrazić rynek nieruchomości – zarówno pod względem cen, jak i struktury zabudowy.

Spis treści

Więcej mieszkań przy mniejszej liczbie ludzi

Z najnowszych danych GUS wynika, że w 2060 r. w Polsce będzie żyło około 28,4 mln osób – o 24,3% mniej niż dziś. Jednak mniejsza populacja nie oznacza automatycznego spadku zapotrzebowania na mieszkania. Wręcz przeciwnie.

Liczba gospodarstw domowych wciąż rośnie, a GUS prognozuje, że do 2050 r. odsetek jednoosobowych gospodarstw wzrośnie z 25% do ponad 33%. Wynika to z przemian społecznych: rozluźnienia więzi rodzinnych, rosnącej liczby rozwodów i odchodzenia od modelu trzech pokoleń pod jednym dachem.

Wzrost liczby gospodarstw domowych mimo spadku liczby ludności? To nie żaden paradoks, tylko efekt zmian, które po cichu dzieją się od lat. Dziś coraz częściej jedna rodzina zamienia się w dwa osobne domy, bo rozwody, separacje czy po prostu życie „na własnych zasadach” stały się codziennością. Do tego powoli znika model, który jeszcze niedawno był oczywisty – dom pełen trzech pokoleń. Kiedyś dziadkowie, rodzice i dzieci mieszkali razem, a stawiając chałupę, myślało się od razu o tym, gdzie swoje piętro dostanie następne pokolenie. To już historia. Dziś każdy żyje bardziej osobno, bardziej po swojemu i chce mieć więcej, niż tylko swój kawałek podłogi. Wszystko to sprawia, że mimo mniejszej liczby ludzi potrzeba nam więcej mieszkań i to znacznie szybciej, niż podpowiadałaby sama demografia – podkreśla Maciej Gołębiewski, ekspert do spraw inwestowania w nieruchomości i twórca dobregonajmu.pl

Miasta-widma i „domy za euro” – Europa już przerabiała ten scenariusz

Wschodnie Niemcy czy włoskie miasteczka z symbolicznymi nieruchomościami za jedno euro to przykłady regionów, w których wyludnienie stało się faktem. Podobne tendencje widać już lokalnie w Polsce.

Wyludnianie się wsi i rozrastanie się miast nie jest niczym nowym. Na przestrzeni wieków ludzie przenosili się z obszarów mniej rozwiniętych, tam, gdzie mieli większe szanse na dobrobyt. To działo się już kilkaset lat temu, teraz jednak przybiera bardzo namacalny wymiar – mówi Maciej Gołębiewski. – Byłem ostatnio w Białowieży. Cudowne miejsce, tylko jak tam się jedzie – już te sto kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy okazuje się, że wiele miejscowości jest pustych. To właśnie ten mechanizm. Właśnie w tamtych rejonach widać najbardziej wyludnianie się wsi – dodaje.

Dalsza część materiału pod wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Depopulacja oznacza, że w części powiatów mieszkań może być więcej niż chętnych. Nieruchomości potanieją nie z powodu krachu, ale braku nowych nabywców.

Polska powiatowa stoi dziś wobec jednego z największych wyzwań demograficznych w swojej historii, a jej przyszłość zależy niemal wyłącznie od tego, czy potrafi „podpiąć się” pod większe ośrodki. Jeśli miasto nie jest dobrze skomunikowane i nie pełni roli wygodnej sypialni dużej aglomeracji, trudno oczekiwać, że lokalny rynek mieszkaniowy będzie żył, a co dopiero się rozwijał. Sama obecność jednej dużej firmy zatrudniającej kilkuset czy kilka tysięcy ludzi też niczego nie gwarantuje jedna decyzja zarządu potrafi wywrócić całą lokalną gospodarkę do góry nogami. Wałbrzych czy Detroit są najlepszym dowodem na to, jak szybko upadek jednej branży może pociągnąć za sobą całe miasto – zaznacza ekspert.

Powiaty w defensywie, metropolie w natarciu

Według prognoz GUS do 2050 r. ponad 90% powiatów straci część mieszkańców. Inaczej sytuacja będzie wyglądać w dużych miastach, w których koncentrują się miejsca pracy, uczelnie oraz usługi wyższego rzędu. Jednak i ich sytuacja będzie zróżnicowana.

–  Analiza przyszłej liczby ludności w podziale na powiaty rysuje jednoznaczny obraz: realny wzrost ludności będziemy obserwować wyłącznie w aglomeracji warszawskiej oraz Krakowie i okolicach. Przyrost mieszkańców tych metropolii będzie niewielki, ale na tle reszty kraju okaże się znaczący. W ostrym kontraście do tych ośrodków będzie stała Łódź, która od 1989 roku do dziś straciła ponad 25 procent mieszkańców i według prognoz GUS zmierza w stronę spadku rzędu 40 procent. Ta dramatyczna trajektoria dobrze pokazuje skalę przemian, jakie czekają wiele dużych i średnich miast w Polsce w nadchodzących dekadach – mówi ekspert

Rozlewające się miasta i „obwarzanki” metropolii

Choć centra miast rosną wolniej, to obszary podmiejskie przeżywają boom. Dane Metropolie.pl wskazują, że w latach 2019–2024 Warszawa zwiększyła liczbę mieszkańców o 4%, podczas gdy gminy ościenne – aż o 10%.

Powody są proste: tańsze działki, chęć większej przestrzeni oraz deficyt mieszkań w dużych miastach. Badania Otodom pokazują, że ponad 70% Polaków najchętniej mieszkałoby w domu jednorodzinnym.

– Suburbanizacja to nie tylko pogoń za marzeniem. To także twarda reakcja na słabości polskiego rynku mieszkaniowego. Jesteśmy poniżej unijnej średniej, jeśli chodzi o liczbę mieszkań na 1000 mieszkańców, a aż 34% lokali jest przeludnionych. Do tego przeciętna powierzchnia przypadająca na osobę to zaledwie 31 m² – podczas gdy na Zachodzie standardem jest 40–45 m². Nic więc dziwnego, że Polacy szukają większej przestrzeni i mniejszego ścisku. To właśnie ta potrzeba naturalnie wypycha ludzi na obrzeża miast i napędza szybki rozrost „obwarzanków” – dodaje ekspert.

Rosnące różnice między metropoliami i powiatami

Najbliższe dekady przyniosą jeszcze większe rozwarstwienie między dynamicznymi metropoliami a zanikającymi powiatami. Jednocześnie rosnąca liczba małych gospodarstw domowych będzie zwiększać popyt na kompaktowe mieszkania – w dużych miastach ich średnia powierzchnia to dziś 50–55 m².

Jeśli prognozy się sprawdzą, za trzy dekady Polska będzie krajem dwóch równoległych rzeczywistości. Z jednej strony zobaczymy metropolie, które wciąż przyciągają ludzi, pracę i kapitał. Z drugiej – powiaty powoli gasnące, jakby ktoś po kolei wyłączał w nich światła. Do tego dochodzi rosnąca mobilność, coraz mniejsze rodziny i coraz większa presja finansowa. Wszystko to pcha nas w stronę kompaktowych mieszkań w miastach i życia na obrzeżach aglomeracji. Ten układ sił stworzy zupełnie nową rzeczywistość społeczną, inną niż ta, do której przywykliśmy. I tu pojawia się najważniejsze pytanie: czy potrafimy odnaleźć się w Polsce, która już zaczyna wyglądać inaczej, niż ta, którą znamy? – zastanawia się Maciej Gołębiewski.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na e-budownictwo.pl E-budownictwo