Spis treści
Jak zrównoważone nieruchomości biją rekordy opłacalności
Zdaniem analityków portalu RynekPierwotny.pl, w czasach rosnących kosztów energii, wysokiej inflacji i coraz bardziej rygorystycznych norm środowiskowych, zrównoważone budownictwo przestaje być wyłącznie trendem wizerunkowym. Staje się realną przewagą inwestycyjną. Certyfikaty BREEAM, LEED czy WELL, dotąd kojarzone głównie z biurowcami, coraz śmielej wkraczają do sektora mieszkaniowego. Efekt? Wyższe stawki czynszów i lepsze ceny przy sprzedaży.
Boom na zielone nieruchomości w Polsce
Jeszcze kilka lat temu pojęcia takie jak „zielone mieszkanie” czy „budynek zeroemisyjny” uchodziły za futurystyczne wizje architektów. Dziś, w 2025 roku, to już codzienność rynku, która w szybkim tempie zmierza ku statusowi standardu.
Z raportu EY Polska „Przewodnik po rynku nieruchomości 2025” wynika, że ponad 20% nowych inwestycji mieszkaniowych w największych miastach posiada certyfikat ekologiczny, a kolejne 35% powstaje w standardzie umożliwiającym jego uzyskanie.
Rosnąca świadomość ekologiczna Polaków idzie w parze z chłodną kalkulacją finansową. Kupujący i najemcy coraz częściej analizują nie tylko cenę zakupu czy wysokość czynszu, ale także całkowity koszt utrzymania nieruchomości. Stąd rosnące zainteresowanie certyfikatami. Wkrótce – jak przewidują eksperci – stanie się to pytanie rutynowe w biurach sprzedaży deweloperów. Ci ostatni będą musieli dostosować zarówno technologie, jak i kalkulacje marż do wymogów zielonej certyfikacji.

Oszczędności, które przekonują
Energooszczędne instalacje – od pomp ciepła i paneli fotowoltaicznych po systemy rekuperacji – pozwalają ograniczyć koszty ogrzewania i zużycia energii nawet o 30–50% w porównaniu z budynkami tradycyjnymi.
Przykładowe mieszkanie o powierzchni 60 m² w standardzie NF40 może generować roczne oszczędności rzędu 3–4 tys. zł na rachunkach. NF40 oznacza budynki, których zapotrzebowanie na energię do ogrzewania i wentylacji nie przekracza 40 kWh/m² rocznie – przy trzykrotnie wyższym zużyciu w przypadku budownictwa tradycyjnego.

Jak podkreśla ekspert portalu RynekPierwotny.pl, osiągnięcie takich parametrów wymaga nakładów wyższych o 15–25%, zależnie od zastosowanych technologii. Chodzi m.in. o jakość izolacji, wydajność wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła czy szczelność instalacji. Wyższe koszty budowy zwracają się jednak już po kilku latach – zwłaszcza przy wsparciu w postaci dostępnych programów dofinansowania.
Dla inwestorów i właścicieli oznacza to realne korzyści. Najemcy są gotowi płacić więcej za mieszkanie, które zapewnia niskie i przewidywalne koszty eksploatacji. Efektem jest niższy wskaźnik pustostanów i dłuższe okresy najmu.
Premia cenowa na rynku wtórnym
Badania Knight Frank, EY i BNP Paribas Real Estate Polska pokazują, że mieszkania z certyfikatem ekologicznym osiągają na rynku wtórnym ceny wyższe o 5–15% w porównaniu z podobnymi lokalami bez certyfikacji. Kupujący postrzegają je jako inwestycje odporne na podwyżki cen energii oraz przyszłe regulacje prawne.
W największych miastach wolumen certyfikowanych projektów rośnie w tempie dwucyfrowym rocznie, a w segmencie premium certyfikacja staje się już normą. Trend szybko dotrze również do mniejszych ośrodków.
– Zapewne w perspektywie dwóch-trzech lat inwestycje bez potwierdzonej emisyjności mogą być postrzegane jako te drugiej kategorii – mówi Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.pl.
Zielone finansowanie – preferencje banków
Polskie banki coraz chętniej oferują tzw. zielone hipoteki – z marżą niższą nawet o 0,2–0,5 pp. lub preferencyjnym oprocentowaniem dla projektów spełniających kryteria efektywności energetycznej. Takie produkty mają już w ofercie m.in. PKO BP, BNP Paribas, mBank czy Bank Millennium.
Podstawą ich kalkulacji są m.in. zielone obligacje (green bonds), czyli instrumenty finansowe, z których środki przeznacza się wyłącznie na projekty proekologiczne – np. budownictwo energooszczędne. Polska była pionierem w tej dziedzinie: już w 2016 r. wprowadziła pierwsze na świecie zielone obligacje skarbowe. W ślad za nimi poszły m.in. PKO Bank Hipoteczny z emisją zielonych listów zastawnych czy Skanska, która finansowała w ten sposób projekty biurowe i mieszkaniowe w Polsce i Europie.
Z perspektywy banków mieszkanie energooszczędne to aktywo stabilniejsze – łatwiejsze w utrzymaniu wartości i generujące niższe ryzyko kredytowe. Kredytobiorcy przeznaczają mniej środków na utrzymanie lokalu, a tym samym mają wyższą zdolność kredytową. Zyskują też deweloperzy, którym łatwiej pozyskać finansowanie i szybciej sprzedać lokale, często z lepszą stopą zwrotu.
Efektywność energetyczna gwarancją wartości
Rewizja dyrektywy EPBD z grudnia 2023 roku wyznacza nowe cele: od 2030 r. wszystkie nowe budynki mają być zeroemisyjne netto, a do 2033–2035 roku modernizacji wymagają istniejące zasoby – zarówno mieszkalne, jak i użytkowe. Do 2031 r. w nowym budownictwie i części starszych obiektów niemieszkalnych panele fotowoltaiczne mają być standardem.
Zrównoważone nieruchomości przestały być niszową ciekawostką. Stają się segmentem rynku przyciągającym inwestorów myślących długofalowo. Niższe koszty utrzymania, większe zainteresowanie najemców, wyższe ceny przy sprzedaży i preferencyjne finansowanie sprawiają, że w 2025 roku inwestowanie w zielone mieszkania to przede wszystkim kwestia ekonomicznego rachunku, a dopiero potem – ekologii.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź RegioDom codziennie. Obserwuj RegioDom.pl!