Za mało działek, a procedury się wydłużają. Co może uratować rynek w 2025 roku?

Emil Domeracki, szef działu inwestycji gruntowych i doradztwa w polskiej filii Realty Corporation, wskazuje na wyraźny spadek liczby transakcji na rynku gruntów.

– W łącznej wartości transakcji daleko nam do 2021 r., kiedy rynek osiągał wartość 8 mld zł. W 2024 r. osiągnie ok. 4-4,5 mld zł, uwzględniając transakcje sfinalizowane zaraz po Nowym Roku, a w 2025 r. pierwsze dwa kwartały przyniosą raczej transakcyjną ciszę… Chyba że miasto Warszawa zrealizuje zakładany plan przetargowy sprzedaży atrakcyjnej działki w Śródmieściu przy ul. Dobrej czy na Woli przy ul. Waliców i rynek na chwilę rozgrzeje się za sprawą tych licytacji – mówi Emil Domeracki, cytowany przez PB.

Pomimo tego, że grunty w atrakcyjnych lokalizacjach zawsze znajdą nabywców, ich ograniczona dostępność znacząco wpływa na windowanie ceny. Deficyt takich działek sprawia, że inwestorzy muszą liczyć się z wyższymi kosztami zakupu.

Jednym z największych wyzwań dla inwestorów są coraz dłuższe procedury administracyjne oraz brak dostępnych projektów pod zabudowę wielorodzinną.

– W Warszawie prostych działek objętych miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego w dobrych lokalizacjach w zasadzie już nie ma, a te trudne wymagają czasu i stosowania specjalnych procedur na podstawie tzw. ustawy lex deweloper. Przygotowanie inwestycji trwa dziś od trzech do pięciu lat – powiedział gazecie Michał Różycki, dyrektor pionu nieruchomości gruntowych sektora living w Greenfields.

Działki trudniejsze wymagają czasu i stosowania specjalnych procedur na podstawie tzw. ustawy lex deweloper. Przygotowanie inwestycji może trwać od trzech do pięciu lat, co stanowi istotną barierę dla deweloperów chcących szybko realizować projekty.

Ceny gruntów w miastach takich jak Warszawa, Kraków czy Gdańsk rosną od kilku do kilkunastu procent rocznie. Emil Domeracki zauważa, że w przetargach organizowanych przez te miasta ceny często przewyższają wycenę przetargową. Podobna sytuacja miała miejsce w Łodzi, gdzie w multiprzetargu z sierpnia skumulowało się kilka centralnie zlokalizowanych działek.

Greenfields, organizujący konkursy na sprzedaż nieruchomości, zaobserwował znaczną rozbieżność między ofertami, sięgającą nawet 30 proc.

– Przypuszczamy, że część deweloperów ma rozbudowany bank ziemi i teraz czeka na okazje, a inni, mniej zasobni w działki, obawiając się, że ktoś ich ubiegnie, oferują najwyższe możliwe kwoty" – dodaje Michał Różycki.

Mimo trudności, niszowe segmenty rynku, takie jak PRS (Private Rented Sector) czy centra danych, mogą zyskać na znaczeniu w nadchodzących latach. Ich rozwój może być odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie na nowoczesne przestrzenie mieszkalne i technologiczne w miastach.

W obliczu tych wyzwań, inwestorzy muszą być gotowi na długoterminowe planowanie i elastyczne podejście do zmieniających się warunków rynkowych. Współpraca z lokalnymi władzami oraz innowacyjne podejście do projektowania mogą okazać się kluczowe dla sukcesu na rynku gruntów inwestycyjnych.

źródło: PAP

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź RegioDom codziennie. Obserwuj RegioDom.pl!