Spis treści
Koniec blokowania ładowarek – rząd reaguje na sygnały obywateli
Ministerstwo Klimatu i Środowiska ogłosiło projekt nowelizacji ustawy o elektromobilności, która może wreszcie ułatwić życie tysiącom kierowców aut elektrycznych mieszkających w blokach. Nowe przepisy mają zlikwidować obecne luki prawne, które były wykorzystywane przez zarządców do przewlekania lub całkowitego blokowania instalacji domowych punktów ładowania.
Problem dotyczy wielu wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, gdzie mieszkańcy – mimo posiadania miejsca postojowego i chęci montażu ładowarki – byli uzależnieni od decyzji zarządu. Dotychczasowa procedura była nieegzekwowalna i w praktyce nieskuteczna. Teraz ma się to zmienić.
Zgodnie z nową propozycją legislacyjną, zarządca budynku będzie miał 14 dni na zlecenie ekspertyzy technicznej po otrzymaniu wniosku mieszkańca. Jeśli tego nie zrobi, mieszkaniec sam będzie mógł zamówić analizę – a gdy ekspertyza nie wykaże przeciwwskazań, będzie mógł przystąpić do instalacji punktu ładowania bez dalszego oczekiwania.
To rozwiązanie ma przeciąć dotychczasowy węzeł biurokratyczny i dać wnioskodawcom realną możliwość działania – nawet przy oporze zarządcy. W efekcie liczba prywatnych ładowarek w budynkach wielorodzinnych może wreszcie zacząć rosnąć, a elektromobilność stać się bardziej dostępna dla przeciętnego Polaka.
Branża zadowolona, ale domaga się doprecyzowania
Eksperci Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM), które aktywnie uczestniczyło w konsultacjach projektu w ramach rządowej inicjatywy deregulacyjnej „SprawdzaMY”, chwalą kierunek zmian, ale wskazują na konieczność dalszego dopracowania przepisów.
– Zmiana jest potrzebna i idzie w dobrym kierunku. Proponujemy jednak doprecyzowanie, że zarządca powinien poinformować o zleceniu ekspertyzy w ciągu maksymalnie 3 dni roboczych – tłumaczy Jan Wiśniewski z PSNM. Obecne sformułowanie „niezwłocznie” jest zbyt ogólne i może znów prowadzić do opóźnień.
Organizacja apeluje również o zagwarantowanie dostępu ekspertów do budynku, bo nawet najlepiej napisana ustawa nie zadziała, jeśli wykonawcy nie będą mogli przeprowadzić pomiarów z powodu braku współpracy ze strony zarządu nieruchomości.
Ładowanie w domu to realna oszczędność. Rachunek jest prosty
Nowe przepisy to nie tylko kwestia wygody i praw obywatelskich, ale również konkretne korzyści finansowe dla kierowców. Jak wynika z badania EV1000 przeprowadzonego przez EV Klub Polska, aż 50 proc. sesji ładowania odbywa się w domu. Dlaczego? Bo to najtańszy sposób zasilania auta.

Dla przykładu – przejechanie 100 km kompaktowym autem elektrycznym ładowanym w taryfie nocnej kosztuje ok. 11 zł. Taki sam dystans autem spalinowym spalającym 5 l/100 km to już wydatek 30 zł. Przy rocznym przebiegu 18 tys. km, różnica w kosztach eksploatacji może sięgnąć nawet 3,5 tys. zł na korzyść elektryka.
Eksperci przewidują, że ułatwienia dla mieszkańców przełożą się również na rozwój rynku usług instalacyjnych i doradczych. Wraz ze wzrostem popytu na domowe ładowarki, rośnie zapotrzebowanie na elektryków, audytorów energetycznych czy firmy oferujące obsługę techniczną.
To nie tylko impuls dla elektromobilności, ale także dla lokalnych gospodarek – szczególnie w miastach, gdzie odsetek mieszkańców w budynkach wielorodzinnych jest największy.
Źródło: PSNM