Spis treści
Słaba kondycja branży i zalew rynku meblami z importu
Polska już od lat jest jednym z liderów rynku meblarskiego na świecie. Jednak wyniki za 2024 rok pokazują, że sektor ten zmaga się z wieloma trudnościami, które mogą wpłynąć na jego konkurencyjność w nadchodzących latach. Mimo wartości sprzedanej produkcji na poziomie 64 miliardów złotych, dynamika wzrostu wyraźnie spadła, a rentowność sektora zmalała do 5,2% (z 6,4% w 2023 roku). Eksport, który napędzał polski rynek mebli w 2024 roku spadł aż o 6 %. Pojawiło się za to sporo mebli z importu, w poprzednim roku to aż 10 proc. więcej mebli zza granicy. Ich wartość wyniosła 3631 ml euro. Przedsiębiorstwa nie mają już wielu pomysłów na szukania oszczędności wewnątrz firm, co może dodatkowo pogorszyć ich kondycję finansową.

– Lata 2023 i 2024 przyniosły spadki sprzedaży na poziomie od 4 do 6%. To nie jedyny problem – w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej, znacząco wzrósł import mebli zagranicznych, zwłaszcza z Azji. Do 2023 roku poziom importu pozostawał względnie stabilny, co pozwalało polskim producentom na sprzedaż rodzimych mebli. Jednak w 2024 roku import wyraźnie przyspieszył, co stanowi poważne zagrożenie dla naszej branży – komentuje wyniki raportu Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Malejąca przewaga konkurencyjna polskich mebli
Kolejnym wyzwaniem dla polskiego przemysłu meblarskiego jest coraz mniejsza różnica cenowa między eksportowanymi a importowanymi meblami. Jeszcze niedawno przewaga cenowa pozwalała polskim produktom skutecznie konkurować na rynkach zagranicznych, jednak obecnie znacząco się zmniejszyła. Główną przyczyną tego zjawiska są rosnące koszty produkcji – inflacja oraz wzrost cen surowców wymuszają podnoszenie cen polskich mebli, podczas gdy ceny mebli importowanych są coraz niższe.

– Różnica cen między meblami importowanymi a naszymi rodzimymi produktami drastycznie maleje. Czerwona linia reprezentuje ceny eksportowe polskich mebli, które opuszczają nasz kraj. Widać wyraźnie, że negatywne tendencje – inflacja oraz wzrost kosztów produkcji – zmuszają nas do podwyższania cen, podczas gdy ceny mebli importowanych zaczynają spadać. W efekcie nasza przewaga konkurencyjna na rynkach zagranicznych ulega znacznemu osłabieniu – kontynuuje Michał Strzelecki.
Fala zwolnień i wynagrodzenia w górę – wyzwania dla branży
Spadek liczby zamówień na meble oraz malejąca sprzedaż sprawiają, że wiele firm zmaga się z problemem utrzymania zatrudnienia na stałym poziomie. Od stycznia 2022 do listopada 2024 roku w polskiej branży meblarskiej straciło pracę 20 000 osób. Problemy z płynnością finansową i kurczące się portfele zamówień zmuszają przedsiębiorstwa do cięcia kosztów, a redukcja zatrudnienia staje się jednym z najczęściej stosowanych rozwiązań.

Jednocześnie rosnące wynagrodzenia w branży stają się nie lada wyzwaniem. Choć podwyżki płac wymusza rynek, tempo ich wzrostu przewyższa zmiany technologiczne w fabrykach. Sektor nie umie nadążyć z optymalizacją linii produkcyjnych, co przekłada się na wyższe koszty pracy. W efekcie wiele firm balansuje pomiędzy koniecznością utrzymania konkurencyjnych wynagrodzeń a rentownością.
Ceny prądu najwyższe w UE i ograniczony dostęp do surowców
Jednym z największych wyzwań dla producentów mebli są horrendalne ceny energii w Polsce. Koszt energii dla przemysłu w naszym kraju jest jednym z najwyższych w Europie, a w porównaniu z krajami azjatyckimi – nawet 4–5 razy wyższy. Dla przemysłu meblarskiego, który zużywa duże ilości energii, to poważne utrudnienie w konkurowaniu z tańszymi rynkami.

Kolejny problem to dostępność surowca drzewnego. Może się wydawać, że meble to nie tylko drewno, ale większość produkcji opiera się na płycie wiórowej, do której drewno jest niezbędne. Prognozy wskazują, że w kolejnych latach pozyskanie drewna w Polsce będzie spadać, co oznacza wyższe ceny surowców i jeszcze większe problemy dla producentów. Już teraz trudno konkurować z krajami takimi jak Rumunia czy Bułgaria, a przewaga nad rynkami azjatyckimi praktycznie pnie istnieje.
Co dalej z rynkiem polskich mebli? Inwestycje i koniecznie wsparcie rządu
Mimo że wielu rodaków ma spore oszczędności, plany dotyczące większych zakupów odkładamy teraz coraz częściej na później. Polscy wytwórcy mebli stoją więc przed ogromnym wyzwaniem. Jednym z największych problemów branży jest tzw. inflacja meblarska – czyli sytuacja, w której, by w ogóle sprzedać meble, muszą obniżać ceny nawet poniżej poziomu z 2023 roku. Klienci oczekują coraz niższych cen, a to dodatkowo zmniejsza zyski producentów. Wprawdzie Polska eksportuje meble nie tylko na terenie Europy i rośnie nimi zainteresowanie np. w Stanach Zjednoczonych, ale wciąż nie jest to wystarczające, by zrekompensować straty.

Branża meblarska mierzy się z poważnymi wyzwaniami, a kluczem do zachowania jej konkurencyjności są nie tylko inwestycje w nowoczesne technologie, automatyzacja procesów i rozwój sprzedaży w sieci Bez dodatkowych działań, takich jak ułatwienie dostępu do surowców czy obniżenie kosztów energii, przyszłość polskich producentów nie napawa optymizmem.
– Dywersyfikacja dzisiaj jest bardzo ważna – zmienia się rynek zbytu, rodzaj mebla i klienta, a także miejsce sprzedaży. Mebel to już nie komplet, lecz pojedyncze bryły, które klienci dokupują stopniowo. W zwykłych sklepach meblowych brakuje ciągłości produktowej, dlatego konsumenci wybierają duże sklepy wielkopowierzchniowe, gdzie oferta jest stabilniejsza. Zmieniają się też potrzeby – popularność zyskują lżejsze, modułowe meble oraz rozwiązania do przechowywania. Branża musi dostosować produkcję do tych trendów i znaleźć optymalne strategie. Utrzymanie obrotów wymaga nowych rozwiązań – nie można po prostu podnieść cen. Kluczowe stają się design i innowacje technologiczne, które pozwolą wprowadzać nowe wzory i realnie kalkulować koszty produkcji – mówi o wyzwaniach dla branży Jan Szynaka, prezes Szynaka-Meble.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź RegioDom codziennie. Obserwuj RegioDom.pl!