
Jest ekipa! Tylko na jak długo?
Może się zdarzyć, że w końcu nadejdzie taki dzień, gdy remont rzeczywiście zacznie się u ciebie. Pojawia się ekipa i zaczyna remont. Mieszkanie rozgrzebane, a ekipa… znika. Kontaktu brak, aż do czasu, kiedy fachowiec pojawia się w terminie, który kompletnie ci nie pasuje. Można by dalej prowadzić prace, ale to twoja wina, że po miesiącu od umówionego terminu nie masz czasu. A ekipa w „międzyczasie” obskoczyła trzy inne roboty. Klient nie ucieknie, do nie ma dokąd.

Kiedyś każdy musiał się nauczyć…
Tylko dlaczego na twoim mieszkaniu? Bywa, że „fachowcy” podejmują się prac, których wcześniej nie robili i nie mają z tym żadnego doświadczenia. Efekt? „Grzebień” do zabezpieczenia okapu dachu zamontowany jako… łapacz liści na rynnach, łuszcząca się farba, którą pomalowano płytki, odpływ brodzika bez spadku.

Instrukcja jest dla słabych
Po co czytać instrukcję, skoro „fachowiec” zawsze tak robił i było dobrze. Z tym że nie było, a na rynku pojawia się mnóstwo nowych rozwiązań. Efekt? Maskownice zamontowane odwrotnie, uszczelki, które się „nie schodzą”, wilgoć pod brodzikiem, bo przecież nie wszystkie warstwy uszczelniające są „potrzebne”.

Oko „fachowca” ważniejsze niż pomiar
Szafa jest za duża i nie otwiera się na całą szerokość, drzwi się nie domykają lub są między nimi szpary? To nic „przyzwyczai się pani”.